piątek, 12 kwietnia 2013

Cześć, drugi raz już dzisiaj.


Przyszły wyniki, coś konkretnego w końcu. W poniedziałek dostane już konkretny plan leczenia, 6 bloków chemii, 4,5 miesiąca, jednak mam nastawić się na pół roku. Pól roku to dobry czas. Przecież będę pracować do 67 jak nie dłużej. Myślę, że wiadomość o chorobie nowotworowej można podzielić na pewne etapy, w jakim ja się znajduję, dowiem się w swoim czasie. Na chwile obecną jem kurczaka gotowanego z ryżem i cynamonem. Fuj nie? MASAKRA. ale to nie ja, to sterydy. Zjadłabym wszystko teraz, mam ochotę począwszy od monte po żur. Jutro trzeci dzień pierwszego bloku, jutro jeszcze lżej, najgorzej będzie niedziela i poniedziałek, bo najwięcej leków. Ale co ja mam zrobić, muszę tylko dać radę. Ja już nic nie zrobię, muszę tylko przekonać mój mózg, że dam radę.

Boje się tylko nastawiać, boje się nawet marzyć. A wiecie o czym ja teraz marze? Marze o pójściu do mojego parku blisko bloku i tej ławki, tej drugiej tam lub trzeciej. I tamtych zmartwień, tamtych problemów. Ale to już przeszłość, teraz los postawił mi inne wyzwania. Nigdy bym nie pomyślała, że dodam zdjęcie z miesiąca wcześniej i napisze "to ja kiedyś".

Pamiętam jak czekaliśmy na wyniki i kiedy mama powiedziała, trudno Paulina przyjmiemy wszystko co będzie, ważne żeby były na to lekarstwa, nikt z nas nie myślał, że to będzie nowotwór. Nikt, wydaje mi się, że moja rodzina dalej w to nie potrafi uwierzyć. A mała cząstka mnie wierzy w to, że się obudzę z tego i okaże się to tylko głupim snem. Jednak nie, jutro jest sobota 13 kwietnia 2013r, a ja musze wstać i walczyć z tym dalej.


Potrzebuję Cię.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz