sobota, 13 kwietnia 2013

blok pierwszy

"Wkurza mnie sprzedawanie swojego życia w necie".

Co to tak naprawdę jest sprzedawanie swojego życia, hmm myślę, że w moim przypadku o to właśnie nie chodzi.  Zdaję sobie sprawę z tego, że wy  o mnie zapomnicie za tydzień, dwa. Jest to nieuniknione, normalna rzecz, naturalnie. Ale mi nawet na tym nie zależy, nie zależy, mi na tym, żebyście o MNIE pamiętali. Zależy mi na tym, żeby dzięki mojej chorobie coś zmieniło się w waszym życiu.

Nie lubię slów "ja na Twoim miejscu nie dałabym/bym sobie rady", źle sformułowane, zły odbiór.
Nikt nie jest w stanie być na moim miejscu, to prawda. Ale kurczę, życie to najlepsze co mogliśmy dostać. Nie powiem, zostając sama w pokoju po moim "wyroku", przez sekundę przeleciały mi najgorsze myśli, ale  opamiętałam się. Przecież ja muszę żyć.  Ja chcę żyć.

Wiem, że dużo czasu upłynie zanim minie mi ta złość na innych, że martwią się takimi pierdołami. Nie potrafię nawet czytać gazet "jak  poderwać chłopaka w 5 minut" "chcesz jędrny i płaski brzuch?" grh. Ale przecież muszę to zrozumieć, że niecałe 4 tygodnie temu, sama czytałabym to z chęcią.

Że ja nawet tęsknie za monotonią, szkoła, dom, wyjście, spanie, szkoła, dom, wyjście, spanie.
Ale myślę, że jeszcze na to przyjdzie czas. Jeszcze będę leżeć z moim mężem i szczęśliwymi dziećmi w domku i martwić się, czy makaron nie był zbytnio rozgotowany.

Będzie tak. Zawsze tak miało być.

Jakiś plus od wczoraj? Uśmiecham się i  to nie tak na siłę, tylko tak naprawdę.
To chyba duże osiągnięcie. Na chwile obecną chyba największe.

Chill!

http://ask.fm/ilostbutiwillwin














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz