wtorek, 27 sierpnia 2013

Chciałam napisać fajną podsmowującą notke, ale czasem trudno niektóre sprawy "podsumować", zwłaszcza jeśli chodzi o pól roku życia. Ostatnią chemie dostałam 3 sierpnia. Sama nie potrafiłam w to uwierzyć i chyba do końca nie wierzyłam. Jak na ironie odłączała ją pielegniarka, która podłączała mi pierwszą chemie w życiu. Zawsze myślałam co zrobie w tym momencie, czy zaczne skakać, czy przytule pielegniarke, a ja chwile po tym poszłam się kąpać. Płakałam, sama nie wiem, ze szczęścia, ze zmęczenia tym wszystkim, ze smutku, że takie coś musiało mnie spotkać. Poszłam do domu, nie mogłam zacząć badań, żeby zbyt mnie nie napromieniować odrazu po bloku chemioterapii. Wrócilam, tak jak pisałam z zapaleniem płuc, leczyłam się tydzień i zaczęły się wszystkie badania. Rezonanse, kardiolog, tomografie, usg, wszystko co tylko możliwe. Prawdopodobnie więcej badań, niż niektórzy z was będą mieli przez całe życie. Wszystko wyszło dobrze. Przesiedziałam w szpitalu ponad dwa tygodnie, pożegnałam się z wszystkimi ludźmi, kurde, nawet nie wiecie jak trudno mi było się z nimi pożegnać. Uciekałam szybko do pokoju, mając łzy w oczach. Wiadomo nigdy bym nie chciała tam wrócić, ale poznałam tylu wspaniałych ludzi, przegadałam z nimi często całe noce, nieraz to dzięki nim jakoś się trzymałam. Tak bardzo wkurza mnie fakt, że musiałam poznać ich w takim, a nie innym miejscu. Ale bywa, życie jest okrutne. 

Podsumowując.
Straciłam 5 i pól miesięcy życia.
Straciłam włosy.
Straciłam życie towrzyskie.
Straciłam uśmiech, szczęscie.
Poznałam jacy tak naprawde są ludzie.
Poznałam jaka naprawde jest moja rodzina.
Zmieniłam spojrzenie na świat.
Zaczęłam gardzić małolatami z "wielkimi" problemami.
Przewartościowałam sobie całe życie.
Dojrzałam.

Nigdy NIKT i NIC nie wynagrodzi tego czasu, tych łez, tego bólu i cierpienia. To zostanie już na zawsze ze mną. Chce tylko powoli pozbierać się z tego wszystkiego, zacząć żyć tak jak dawniej. Czekam tylko na jedno najważniejsze badanie drugiego września, które musi wyjść dobrze. 

Dziękuje wszystkim, którzy mnie wspierali, modlili się za mnie. Dziękuje tym, którzy nawet anonimowo odzywali się do mnie. A przede wszystkim tym którzy byli cały czas, nie tylko na początku jak się dowiedzieli. Odezwe się tu jeszcze na pewno.


29.03.13-26.08.13
pain changes people. 






http://ask.fm/ilostbutiwillwin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz