wtorek, 17 września 2013

17 września

Na wstępie miałam napisać, że macie lajkować fote Kasi, ale mój komputer stracił swoją wielozadaniowość i robi to o co go nie proszę, a jak proszę to tego nie robi, berazdność :D .

Jutro ide na badanie krwi z moja siorą, nawet przyjedzie po mnie swoją karocą i będzie trzymać kciuki. Wiecie jakie to jest dziwne, kiedy przyzywczajacie się do warunków sterylnych, tzn sterylnych, no jakby wam to powiedzieć. Pewnie rzadko ktoś z was robi badanie krwi, ale po prostu tak jak się to zazwyczaj odbywa to jest porażka. Czasem myśle, żeby iść w chustce co by przynajmniej się zorientowała, że musi zachować jakąś ostrożność. Najgorsze co mnie spotkało, to gdy pewna pani dawała mi reszte pięniędzy za badanie, trzymając w ręce monety i nie umyła rąk przed pobraniem mi krwi. CO SIĘ DZIAŁO W MOJEJ GŁOWIE, to już zostanie dla mnie. Tylko na onkologii pobranie krwi serio ma "ręce i nogi". Może to się wam udać śmieszne, ale inaczej jest, naprawde jest inaczej po takim leczeniu, ma się inne myślenie. Siedze obok jakiejś osoby i widze wcześniej paliła papierosa, a chwile potem bierze tymi rękoma kromke chleba i je.  Ohh...  Ale jak lekarze wpajają Ci do głowy, że masz na WSZYSTKO uważać, że każda bakteria, wirus etc może przerodzić się w coś niebezpiecznego, a chemia Ci się może opóznić miesiącami. No to jest duży argument. Dom wariatów jednym słowem, pisałam już kiedyś o tym, że takie zachowanie przeradza się później w manie. Powoli to ogarniam. 

No a tak ogolnie, to nastał wyczekiwany, wymarzony wrzesień - miesiąc, o którym myślałam, że nigdy nie nastąpi. Miesiąc, w którym zaczynam żyć. Włoski rosną <3 zrobie wam kiedyś mix zdjęć co tydzień jak się zmienia, aaaa nie moge się już doczekać jaki będzie kolor, czy dużo ciemniejszy od naturalnego, przed utratą. A tu taka niespodzianka i wyrosną proste! 

Wiecie dzwoniłam do mojej.. hmm nie znajomej, nie przyjaciółki, no nie wiem do osoby, którą strasznie, strasznie lubie a przebywa ze swoją córeczką dalej na odziale. Nie wiem, mam takie poczucie, że chce wiedzieć co u "moich" ludzi słychać, moglabym tak ciągnąć tą rozmowe, ale dowiedizałam się paru rzeczy i myśle sobie, a nie będe już jej męczyć. Dziwnie na sercu, jak pytasz co tam u Agatki, Emilki, Kubusia, Gabrysi, kocham te dzieci. Wiecie, mam 18 lat a widząc gdzieś na dworze dzieci w wieku 3-6 lat to myśle tylko o dzieciaczkach z oddziału, czemu oni musieli takie coś przejść i czemu np taka moja kochana Agatka nie może teraz latać po dworze tylko mówi mamie "a ja dostanę dziś chemie?" Wtedy pociesza mnie tylko fakt, że to nie będzie trwało wiecznie i one też tego szczęscia zaznają. Nie wiem czy to jest myślenie na miarę mojego wieku, pewnie nikt z czytających teraz ten wpis nigdy o takich sprawach nie myśli. Jednak tak jak pisałam, choroba wywiera duży wpływ na człowieka. To zostanie ze mna do końca, dlatego tak wielu ludzi nie potrafi takiego cięzaru po prostu udźwignąć. 


To chyba wszystko, dzisiaj taka notka bardziej z codzienności. 
Jest dobrze, będzie lepiej!
Buziaki. ;-*




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz